Dziś urodziny lubego, z tej okazji wczoraj porwałam się na przygotowanie swojego pierwszego wegańskiego tortu. Tym razem mało dietetycznie bo na jasnej pszennej mące i cukrze pudrze. Jak już kiedyś znajdę więcej czasu popracuję nad wersją light na mące pełnoziarnistej.
Składniki:
Ciasto:
480ml mleka roślinnego (u mnie sojowe waniliowe)
2 łyżeczki octu jabłkowego
300g cukru pudru
150ml roztopionego masła kokosowego lub innego oleju roślinnego
2 laski wanilii, lub opakowanie cukru z prawdziwą wanilią (ja nie dodawałam z powodu smakowego mleka)
250g mąki (u mnie 650tka pszenna)
3 łyżki skrobi 9u mnie kukurydziana, ale z powodzeniem może być jakakolwiek inna np ziemniaczana lub ryżowa)
3/4 łyżeczki sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3/4 łyżeczki soli
Do przełożenia ciasta:
300g malin (u mnie mrożone)
2 puszki mocno ściętego i schłodzonego mleka kokosowego
150g cukru pudru
100g masła kokosowego
kilka łyżek soku pomarańczowego lub malinowego
wiórki kokosowe i owoce do obsypania tortu
Przygotowanie:
Ciasto:
Rozgrzewamy piekarnik do 180*C. Trzy okrągłe blaszki 20cm natłuszczamy olejem (w wypadku silikonowych niekonieczne).
W dużej misce łączymy mleko i ocet, odstawiamy na 5 min. Po tym czasie dodajemy cukier, olej, ziarenka z wanilii (lub cukier z wanilią). Miksujemy całość aż stanie się lekko puszysta.
Przesiewamy mąkę, skrobię, sodę, proszek do pieczenia i sól. Dodajemy suche składniki do mokrych i mieszamy do momentu aż całość ładnie się połączy.
Dzielimy ciasto równo między 3 blaszki i wkładamy do piekarnika na 20-22min (do "suchej wykałaczki"). Po tym czasie wyciągamy z piekarnika i pozostawiamy do wystudzenia na 15 min, po czym wyciągamy z blaszek.
Krem:
Odlewamy ciekłą część mleka kokosowego na poczet drinków/dodatku do kawy. Część zwartą (im twardsza tym lepsza) miksujemy z cukrem pudrem i masłem kokosowym.
Reszta zabawy:
Ciasto nasączamy odrobiną soku-dobrze jest trochę oskubać je ze skórki tak żeby ciasto lepiej wpijało. Następnie nakładamy połowę malin, sporą dawkę kremu i przykrywamy kolejną warstwą ciasta, czynności powtarzamy. Ostatnią warstwę ciasta tylko lekko nasączamy sokiem i wraz z brzegami smarujemy kremem i posypujemy kokosem. Na wierzch układamy jakieś owocki.
Smacznego! :)
Wygląda bardzo apetycznie. Obawiam się jednak, że w moim wykonaniu z uwieszoną na nodze Anastazją byłoby tragicznie :D Sto lat dla Lubego i smacznego :)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom ciasto bardzo łatwe do zrobienia., także warto spróbować :)
Usuńczy zamiast masła kokosowego może być zwykłe (jeśli nie jestem weganką)? :)
OdpowiedzUsuńW wypadku ciasta-mozna zastapic jakimkolwiek tluszczem, do kremu smialo mozesz użyć masła lub margaryny ale mogą mocno wpłynąć na smak i "ciężar" ciasta.
OdpowiedzUsuń