No to nadrabiamy zaległości. Mama wpadła na parę dni w odwiedziny a więc w spokoju mogłam zaszyć się w kuchni i coś upichcić, bez przerywania tej czynności na bawienie maluszka. Zwykle gotowanie wychodzi mi mocno na raty. Jeśli zacznę kucharzyć o 9 rano to może na 16 skończę ;] Tak więc korzystam z odrobiny wytchnienia, podwijam rękawy i robię kuchenne zapasy. Zamrażarka pęka już w szwach, może wystarczy jedzonka na parę obiadów.
Dziś mam dla Was przepis na kotlety z fasolki mung. Długo leżała w szafce i czekała na swój moment. Za jednym zamachem poszło całe opakowanie na kotlety i pastę kanapkową. Jak już wspomniałam, zawsze staram się gotować na zapas dlatego w przepisie zmniejszę proporcje do 1/3- wystarczy na jeden obiad.
Składniki:
3/4 szklanki surowej fasolki mung
1 duża cebula
50g (pół saszetki) kaszy jęczmiennej
1/2 szczypiorku
2 ząbki czosnku
1 łyżka majeranku
5 łyżek bułki tartej
2 łyżki jasnego sosu sojowego
3 kopiaste łyżki mąki ziemniaczanej
pieprz
sezam do panierowania
Przygotowanie:
Z fasolą postępujemy jak z każdym innym strączkiem, płuczemy, namaczamy-zostawiam zawsze na noc, gotujemy w świeżej wodzie 20-40 min. Sugeruję trochę rozgotować-papka będzie ładniej się sklejać. Kaszę gotujemy 15 min.
Odcedzamy, dodajemy sos sojowy i ugniatamy tłuczkiem do ziemniaków lub widelcem na zwartą papkę. Podsmażamy cebulkę i czosnek, wraz z kaszą, posiekanym szczypiorkiem i przyprawami łączymy dokładnie z fasolką. Dodajemy bułkę tartą i mąkę. W razie gdyby masa była za mało zwarta (rozlatywała się w palcach-zdarza się przy zbyt mało odsączonej fasoli) dodajemy mąki ziemniaczanej. Teraz możemy przystąpić do lepienia kotlecików, każdy z nich obtaczamy w sezamie i smażymy lub pieczemy do zbrązowienia w piekarniku nagrzanym do 180*C.
Gotowe. Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz